Dlaczego jestem zadowolony z PlayStation 4? Gdyż nie chcę zmian

Jeszcze przed rozpoczęciem E3 pisałem o tym, że moją nową konsolą będzie PlayStation 4. Mogło się to wydawać trochę ryzykowne, ale zbyt wiele trofeów, gier, produktów i zakupów łączy mnie z SONY abym uciekał do konkurencji. Jedyne czego oczekiwałem podczas prezentacji, to potwierdzenia podążania dotychczasową drogą.

sony playstation 4 konferencja

W gruncie rzeczy, jako zadowolony ze współpracy klient, obawiałem się definiowania rozrywki od zera. Nie zależało mi też szczególnie na telewizyjnych oraz społecznościowych rewolucjach, multimedialnych kombajnach i nowych trybach prowadzenia rozgrywki. Właściwie, od kolejnej generacji oczekiwałem, aby wszystko zostało dokładnie tak jak jest w tej chwili. Przyzwyczaiłem się do zalet PS Plus, promocji w PS Store, kilku kont korzystających z zawartości pobranej na konkretną konsolę, akcesoriów, wymieniania gier, dysków itp. Dlatego oglądając show modliłem się, by Japończycy nie wpadli na jakiś zakręcony pomysł, który w teorii miałby wywołać opad szczęki u potencjalnych użytkowników, a w praktyce jego użyteczność byłaby wątpliwa.

Z konsolami spędziłem wiele lat i jestem zdania, że choć środowisko ewoluuje, to podstawowe założenia pozostają bez zmian. Najważniejszy jest dostęp do gier, a także jakość tytułów. Bez wszystkich pozostałych elementów mógłbym się w ostateczności przecież obejść. Cieszę się z produkcji zaprezentowanych na PlayStation 4 i z tego, że SONY nie szukało na siłę nowych rozwiązań. Na nie był czas przy starcie poprzedniej generacji. Teraz, jako gracz przywiązany do marki chciałem jedynie potwierdzenia słuszności dokonanego wcześniej wyboru, świadectwa, że ja i gigant na jakimś wspólnym polu jednak się rozumiemy.

Nie mam tu na myśli konieczności posiadania przekonania o tym, że PS4 będzie choć trochę lepsze od Xbox’a One, czy też walkę na ceny. Zapłaciłbym i 499EUR. Chodzi o wrażenie, że SONY słucha oraz rozumie graczy. Że wprowadza nowości delikatnie, bez burzenia podstaw i mogę dalej pielęgnować swoje złudzenia dotyczące nowej, mocniejszej maszyny utrzymanej w duchu poprzedniczki.

PS. Patrząc, przy okazji, na premierę iOS 7 oraz poszukiwania alternatywy dla Google Readera zastanawiam się, czy w czasach przesadnego dostatku i spokoju dostaliśmy uczulenia na wszystkie większe zmiany. Sekundę temu zawsze było lepiej.