DualShock 4 to obok odmienionego PlayStation Eye (?) jedyny wizualny konkret jaki zaprezentowało SONY na pierwszej konferencji poświęconej PlayStation 4. Nowy pad, którym będziemy obsługiwać konsolę następnej generacji na szczęście okazał się ewolucją swojego poprzednika.
Na szczęście, gdyż obawiałem się parcia na rewolucyjne zmiany i popsucia tego, co działa przecież znakomicie. DualShock 4 budową przypomina wcześniejszą wersję, a to gwarantuje, że będzie dobrze leżał w dłoniach. Wprowadzono kilka drobnych udoskonaleń, które teoretycznie dodatkowo poprawią komfort grania. Przykładowo wklęsłe gałki analogowe i odstające spusty L2 i R2 maja rozwiązać problem ześlizgujących się palców, a i materiał dolnej części kontrolera do PlayStation 4 wygląda jakby miał posiadać jakieś specjalne właściwości, choćby zapobiegać poceniu.
Z oczywistych nowości najbardziej w oczy rzuca się świecący panel w miejscu, w którym dotąd podłączaliśmy ładowanie. Będzie on współpracował z kamerką i żyroskopem stanowiąc namiastkę PS Move w padzie. Kontroler został wyposażony w głośniczek (mam nadzieję, że także mikrofon) oraz wejście na słuchawki. Przyciski Select i Start zostały zastąpione przez Options, zaś po drugiej stronie pojawił się Share, który pozwoli na dzielenie się materiałami z naszej rozgrywki. Między nimi znajduje się panel obsługujący dotknięcia w kilku miejscach naraz. Jestem bardzo ciekawy jak te wszystkie elementy zostaną wykorzystane w praktyce. W przypadku SIXAXIS’a nie wyszło to najlepiej, więc tu liczę na spora poprawę i pełną realizację potencjału.
Podsumowując, pad do PlayStation 4 jest ładny, ma mnóstwo bajerów, ale to wciąż stary, dobry DualShock. Dokładnie tego oczekiwałem.