PlayStation Now dostępne w telewizorach. I tylko konsol żal

Dziś pierwszy raz jestem w stanie uwierzyć, że era konsol powoli dobiega końca. Proces ten od dawna wydaje się nieunikniony, jednak dopiero teraz do graczy docierają poważne przesłanki pozwalające sądzić, że oczekiwany widok chowa się tuż za linią horyzontu.

Marka PlayStation od dłuższego czasu próbuje wygramolić się poza czarne pudła oznaczane kolejnymi numerkami. Efektem tego są projekty nieudane, jak choćby Xperia Play i PlayStation Suite oraz rokujące nadzieje jak Remote Play. Na podstawie własnych, codziennych doświadczeń mogę potwierdzić, że obecnie granie na odległość nie boli i ma szansę zyskać umiarkowaną popularność. Prawdziwym zalążkiem kolejnej rewolucji jest jednak PlayStation Now, czyli usługa streamowania gier Sony na różne urządzenia. Jej możliwości testują obecnie amerykańscy użytkownicy, choć robią to w bardzo okrojonej wersji. Pod nasze, polskie strzechy droga PS Now jest jeszcze długa i wyboista. To zrozumiałe, mamy do czynienia z kolejnym etapem. PS Store również musiał odbyć trudną podróż, dopiero pod koniec mojej przygody z PS3 wypierając wydania pudełkowe. W procesie adaptacji ważną rolę odegrał PS Plus, program abonamentowy, który debiutował przecież dopiero w 2010 roku, popularność zdobywał w bólach (do rozruchu potrzebował pomocy hakerów), a obecnie wyrósł na popisową ofertę Sony. W przypadku raczkującego streamingu jest jeszcze za wcześnie na kamień milowy.

Pozostaje więc z zaciekawieniem czytać o partnerstwie Sony i Samsunga. PS Now ma pojawić się w najnowszych Smart TV. Wystarczy posiadać pada oraz zapłacić za dostęp do gry lub gier. Koreańczycy w końcu otwierają rozdział realnego wyjścia PlayStation poza ograniczenia własnej platformy. Wiemy, że nie będą jedyni. Właściwie dosyć łatwo puścić wodze fantazji i wyobrazić sobie PS Now jako aplikację dostępną w każdym domu. Wszyscy posiadamy telewizory, wymieniamy je co kilka lat i zapewne do czasu domniemanej premiery PS5 większość z nas przesiądzie się na nowsze odbiorniki. Czy zatem PlayStation 5 w ogóle powstanie? Zwłaszcza, że problematyczną pod względem finansowym kwestię projektowania i produkcji nowego urządzenia można zastąpić rozbudową infrastruktury połączoną ze sprzedażą globalnie dostępnej usługi? Szlak pokojowego przewrotu przetarło już Spotify, które bez większych oporów wypchnęło z mojego pokoju wieżę wraz z kolekcją płyt. Być może kolejna konsola od Sony będzie tylko rozwinięciem PlayStation TV. Dostawką dedykowaną aplikacji PS Now, wspierającą również projekt Morpheus.

Na razie walka toczy się o to, aby postawić pierwsze stabilne kroki. Mimo to, kierunek marszu już widać. Będzie mi brakowało żartów z klockowatych magnetowidów konkurencji.