Trofea, zbawienie czy zagrożenie dla grania na PlayStation?

Jeżeli czytacie pojawiające się tu teksty regularnie, to zapewne zauważyliście, że jestem wielkim fanem zdobywania trofeów. Nie nazwałbym siebie jednak Trophy Hunterem. Ot od czasu do czasu lubię sięgnąć po platynę lub spędzić z jakąś grą trochę więcej czasu kolekcjonując pomniejsze pucharki. Dostarcza mi to sporo przyjemności.

Ogólnie cały system nagradzania wysiłku włożonego w przechodzenie kolejnych tytułów i dokumentowanie efektów w formie profilu gracza uważam za jedną z najlepszych rzeczy jakie kiedykolwiek spotkały tę branżę. Lubię przeglądać historię i wspominać chwile spędzone z niektórymi produkcjami, przeszłość się wtedy tak nie rozmazuje. Dodatkowo jest to znakomite źródło wiedzy na temat innych użytkowników sieci PlayStation Network. Można wejść, sprawdzić czym się dana osoba interesuje, jak podchodzi do tej formy rozrywki, jakie jej tryby preferuje oraz porównać osiągnięcia. Granie na urządzeniach z rodziny PlayStation, to także uczestnictwo w społeczności, a trofea są tu naszą wizytówką. Tworzymy ją my i od nas zależy czy mówimy prawdę.

trofea playstation network

Idea trofeów sięga oczywiście dalej. Moim zdaniem pucharki dają grom drugie życie. Co prawda sposób rozdzielania nagród może wyglądać na chaotyczny i nieprzemyślany, ale wynikająca z niego różnorodność powoduje, że w każdej grze podejmujemy innego rodzaju wyzwania. Wiele razy po ukończeniu wątku fabularnego czułem niedosyt połączony z potrzebą dalszego obcowania z tytułem. Teraz mam taką możliwość. Zazwyczaj wygląda to w ten sposób. Kupując daną produkcję siadam i przechodzę ją bez nastawienia na nagrody, po prostu cieszę się rozgrywką. Jeżeli widząc napisy końcowe mam ochotę, to sięgam po rozwinięcie w postaci trofeów. Co w pewnym sensie stanowi dla mnie osobny tryb gry, zupełnie inną klasę zabawy. Nie wczuwam się wtedy w losy bohaterów, zwracam natomiast uwagę na smaczki i atrakcje przygotowane przez twórców, nawet jeżeli dotyczą absurdalnych błahostek. Towarzyszą mi przy tym nowe doznania, odmienny rodzaj przyjemności i nie razi mnie, że brąz potrafi czasami wpaść za wykonanie prostej czynności, a innym razem wiąże się z całymi godzinami szukania poukrywanych skarbów. Przecież misją w tym trybie nie jest już uratowanie ludzkości, czy dbanie o spójność, ale odkrywanie gry jako owocu procesu tworzenia i obcowanie z fantazją (lub jej brakiem) studia. Bardzo sobie cenię taką formę relaksu z padem, choć przyznaję, że potrafi mnie ona po drodze solidnie zmęczyć i zirytować. Zdobycie platyny pozwala jednak nie tylko na pożegnanie się ze światem, ale również osiągnięcie spełnienia w świadomości, że zbadaliśmy wszystko dogłębnie, wyciągnęliśmy 100% z gry. Uważam, że warto podjąć trud dla tego uczucia. Powiem nawet więcej, dopuszczam możliwość sięgnięcia po tytuł wyłącznie dla takiej satysfakcji.

Niestety, pozytywnym aspektom zawsze towarzyszą negatywne modele zachowań. Wiele użytkowników PlayStation Network skarży się na oszustów, próbujących ingerować w system zdobywania trofeów lub płacących za platyny. Problemem są też osoby ustawiające rozgrywkę online pod kątem korzyści w postaci wpadających pucharków. Być może trochę was zaskoczę, ale nie mam zamiaru piętnować wszystkich, tego typu zachowań. O ile sztuczne wpływanie na stan posiadania uważam za niedopuszczalne, o tyle pomoc już niekoniecznie. Jeżeli ktoś ma ochotę zlecić wbicie platyny i jest osoba gotowa zrealizować takie zamówienie, to ich sprawa. Dla mnie zdobywanie trofeów, to nie są zawody. Nie mierzi mnie, że mam 30 platyn, a jakiś Marian jest już blisko 50. Liczą się ludzie, z którymi wchodzę w kontakt, profili PlayStation Network samych w sobie nie traktuję w kategoriach lepszy kontra gorszy. Jak wspomniałem widzę tu raczej wizytówkę dostarczającą podstawowych informacji na temat użytkownika. Ktoś chce pokazywać siebie odmiennie względem rzeczywistości? OK, jego wola. W praktyce jeżeli dostrzegam, że mój przeciwnik jest utytułowany w grach piłkarskich, a mimo tego nie potrafi kopnąć prosto piłki bez wspomagań, mówię żegnaj, więcej się nie spotkamy. Podobnie działa schemat nawiązywania kontaktów w codzienności. Jedna kwestia jak kreujemy swój wizerunek, druga weryfikacja w kontakcie.

Luźny stosunek mam również do ustawianej rozgrywki online. Oczywiście dopóki takie praktyki nie psują spotkań innym użytkownikom. Zakładajmy grę dla siebie oraz znajomych i nie wtryniajmy się w publiczne mecze. Możemy wtedy robić co wam się żywnie podoba. Pamiętajmy tylko, że trofea są w gruncie rzeczy jednym z elementów zabawy i nie są warte tego, aby psuć pozytywne doznania płynące z pozostałych. Zwłaszcza gdy ingeruje się w poczynania członków społeczności walcząc o miejsce nr. 30 tysięcy.

Z czego wynika u mnie tak postawa? Głownie ze świadomości, że system trofeów w PlayStation Network nie jest idealny, SONY nie kwapi się do zmian, a ludzie tak czy inaczej będą próbować oszukiwać. Nie chcę płakać nad tym, co złe, ale cieszyć się tym co dobre. Mój profil użytkownika jest odbiciem mojej osoby jako gracza. Dopóki nie dostanę dobrych powodów, aby zacząć sądzić inaczej, będę ufać, że rozmówcy/towarzysza/oponenta też. Nie mam zamiaru się z kimkolwiek ścigać na pucharki, ani pilnować czy inni przestrzegają zasad wyimaginowanego wyścigu zbrojeń. Chcę po prostu czerpać przyjemność z tego wspaniałego trybu gry, nie wadząc komukolwiek. To wszystko.

Wpis ten powstał w odpowiedzi na list przysłany z pomocą formularza kontaktowego, przez jednego z czytelników. Andrzej (przy okazji pozdrawiam serdecznie) zapytał mnie o mój stosunek do systemu trofeów i opinię na temat postaw użytkowników.